Książka Natalii Fiedorczuk, znajdująca się na granicy reportażu i prozy, została nagrodzona tegorocznym Paszportem Polityki w kategorii Literatura. Wyjątkowo w tym roku oglądałam galę. Do sięgnięcia po książkę zachęciła mnie krótka zajawka, przedstawiająca nominowanych, która zaintrygowała mnie równie mocno jak sama autorka, pełna emocji odbierająca nagrodę.
Autorka zabiera czytelnika w przejmującą opowieść o młodej kobiecie, zmagającej się z problemami, o których wciąż mówi się zdecydowanie zbyt rzadko. Porusza niewygodne tematy, wyciągając na światło dzienne trudne doświadczenia macierzyństwa, będące tabu.
Główna bohaterka, mieszkanka Warszawy, stała bywalczyni centrów handlowych, przedstawicielka pokolenia pracującego na tzn. śmieciówkach, zmaga się z depresją poporodową. W osamotnieniu zajmuje się dwójką dzieci, dba o dom, dorabia na pojawiających się od czasu do czasu zleceniach. Mąż bardziej obecny w pracy niż w domu. Matka dwójki małych dzieci co dzień walczy ze stereotypem „matki-Polki”, z radością znoszącej wszelkie niedogodności i w całości poświęcającej się wychowaniu potomstwa. Zmaga się z nienawiścią innych kobiet, tak często oceniana i krytykowana przez społeczeństwo. Z uwagą obserwuje zmieniającą się rzeczywistość, patrzy na świat depresyjnym okiem zmęczonej kobiety, dla której czas jest towarem luksusowym. Stale rozpięta między codziennymi dylematami, pogrążona w braku akceptacji własnego, zmienionego ciążą ciała, uciekająca w przesadny perfekcjonizm.
Książka Jak pokochać centra handlowe to historia opisana w dojmujący, a równocześnie surowy sposób, bezkompromisowo przedstawiająca sytuację tysięcy, a może i milionów innych matek. Sposób narracji sprawia, że czytelnik na własnej skórze odczuwa wszystkie towarzyszące bohaterce emocje.
Zdecydowanie polecam. Również mężczyznom. A może właśnie przede wszystkim im.
Raczej nie dla mnie 🙂
Nadal się waham, czy warto sięgnąć po tę książkę, ale chyba w końcu się skuszę. 🙂
Zdecydowanie warto. Moim zdaniem jest to jedna z lepszych książek ostatnich lat. Daj znać, jakie są Twoje wrażenia! 🙂
Chyba by dobrze zrozumiała główną bohaterkę, bo czuję się na skraju depresji. Najpierw wyjdę z mojego dołka, a dopiero później po nią sięgnę. Ale przeczytam na pewno.
Trzymam za Ciebie kciuki!
Mam wrażenie, że nie jestem grupą docelową tej książki, ale przyciągnął mnie sam tytuł. Może w odległej przyszłości sama książka mnie zainteresuje 🙂
Ja też tak myślałam. Tym bardziej, że sama nie jestem matką i nie przechodziłam przez to, czego doświadcza główna bohaterka. A jednak ta książka jest niesamowita, czułam wszystko na własnej skórze.
Naprawdę warto 🙂 Tym bardziej, że tytuł jest mylący 🙂
Intryguje mnie ten tytuł… Tym bardziej, że jestem antyfanką wszelkiego rodzaju dużych sklepów;) A Ty zainteresowała mnie tą książką jeszcze bardziej… Może sięgnę?