Teraz już rozumiem ludzi, którzy na hasło Bieszczady uśmiechają się sentymentalnie i z rozmarzeniem. I tych, którzy wracają tu przy każdej możliwej okazji. Tych, którzy mi zazdrościli i wróżyli miłość od pierwszego wejrzenia również doskonale rozumiem…
Zakochałam się. Po uszy i, mam nadzieję, z wzajemnością! Bieszczady są wyjątkowe pod wieloma względami. Lesiste góry imponująco wrysowują się w linię horyzontu, to majestatycznie prezentując wierzchołki w słoneczne dni, to skrywając szczyty pod płaszczem mgieł i chmur w te deszczowe.
Zachwycają różnorodnością roślinności, dającą się tak wspaniale podziwiać z rozległych połonin. Przyciągają skrywanymi w gęstych lasach tajemnicami, dzikością przyrody. Uwodzą szumem niezliczonych górskich rzek i strumieni. Rozkochują nocnym niebem, najpiękniejszym w całej Polsce! I wreszcie – kołyszą do snu szumem drzew i odgłosami nocnego życia zwierząt.
Do tej pory nigdzie nie poczułam takiej wolności i przestrzeni, zdejmującej z czoła wszystkie zmarszczki, za to wywołującej szeroki uśmiech i przyspieszone bicie serca.
Mówią na to radość, mówią również szczęście.
Gdzie, jeśli nie tu, zapodziać się na cały dzień w lasach, zapomnieć na szlakach, by z radością pokonywać siebie i własne słabości? Ogromna satysfakcja i roztaczające się po horyzont widoki warte są każdego wysiłku.
Bieszczadzkie lasy są szczególne – kryją niezliczoną ilość tajemnic. Przyroda ponownie wkracza na obszary byłych, wysiedlonych po wojnie wsi, odzyskując tereny, które jej niegdyś odebrano. Bujne trawy rozsiewają się na dawnych polach uprawnych, sady, pozostawione same sobie, dziczeją, a leśna roślinność stopniowo ukrywa ślady obecności człowieka. Podobno kiedyś, zanim te tereny zaludniono, łatwiej było na nich spotkać wilki niż ludzi. Teraz, w malowniczych dolinach, ukrytych pośród zielonych wzgórz, nietrudno trafić na ślady niegdysiejszego życia lokalnej ludności, jednak dawne wsie na powrót stają się domem dzikich zwierząt i rzadkich okazów roślin.
Kim byli ludzie, których stąd wysiedlono? Jakie wiedli życie? Jakie mieli plany i marzenia? Czy w innych regionach kraju odnaleźli szczęście? Kto modlił się w samotnie stojącej teraz cerkwi? Czyje ręce budowały studnie, ledwie widoczne pośród wysokich, wybujałych traw?
Bieszczady to dzika przyroda, rządząca się swoimi prawami. Powietrze wypełniają jej zapachy oraz odgłosy leśnego życia. A niebo? Niebo pozwała oderwać się od ziemi, na zawsze zapisując się w tęskniącym za nim sercu.
Wstyd się przyznać, ale kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Bieszczady, były dla mnie ładnym obrazkiem, lesistymi górami, malowniczym tłem. Patrzyłam na lasy pokrywające zbocza jak na płaską otulinę gór, pospolity element krajobrazu… Teraz patrzę na te same lasy i wiem, niemal czuję, jak w każdej minucie tętnią życiem. Wracają do mnie wszystkie emocje, jakich zaznałam podczas niezliczonych wędrówek: radość, satysfakcja i zachwyt, ciekawość i niepewność, czasami lęk, ale przede wszystkim ogromny respekt.
Czy wrócę? Z pewnością nie raz!
Bieszczady to wolność. Bieszczady to przestrzeń. Bieszczady to szczęście.
Piękny wpis i magiczne zdjęcia 🙂 Góry są moją krajobrazową miłością. Uwielbiam je. I nieważne, czy to nasze polskie, czy wietnamskie, czy nawet Himalaje. One są niezwykłe, magiczne i otoczone aurą, która uwielbiam. Czy to latem zielone, czy kolorowe jesienią lub pokryte śniegiem. Są niezwykłe i ukochane ? Zapraszam na relację o nich i u mnie na blogu 🙂
Chętnie zajrzę! 🙂
Muszę szybko pojechać w te Bieszczady, bo za kilka lat to tam będzie jak w Zakopanem 😀
Dokładnie tak!
Gdyby nie dziecko u piersi, rzuciłabym wszystko i pojechała już teraz 🙂
Może już niedługo się uda? Spotkaluśmy wiele par z maleństwami ?
I w tym momencie „a może rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady” nabiera właściwego zrozumienia 🙂 Świetny wpis, gratuluję 🙂
Bardzo dziękuję. Polecam rzucić wszystko i pojechać,przewietrzyć głowę i odetchnąć pełną piersią ☺
Nie byłam nigdy w Bieszczadach, ale zawsze gdy słyszę ludzi mówiących o nich to wydają mi się zakochani w tym miejscu.
Je śli lubisz chodzenie po górach i lasach, wybierz się koniecznie 🙂
Zastanawiam się, czy warto tak pięknie pisać o Bieszczadach? 😉
Czy zbyt duża reklama nie wyrządzi im krzywdy? (w sensie: zjedzie się tylu turystów, że trzeba będzie stać w kolejkach)
Masz rację… coś w tym jest… Przed wyjazdem w Bieszczady dołączyłam do bieszczadzkiej grupy na FB… i jeden z członków napisał, że trochę się martwi, bo oni swoimi przepieknymi zdjęciami i relacjami tak rozpromowali to miejsce, że wciąż pojawiają się nowi i nowi. I z jednej strony cudownie, że ludzie zaczynają doceniać Bieszczady… z drugiej, przełoży się to na kolejki na szlakach. Nie umiałam jednak nie podzielić się tym wszystkim, co poczułam będąc w tych pięknych miejscach 🙂
W ogóle polskie góry,zwłaszcza te mniej popularne rejony,kryją w sobie tajemnicę. Pamiętam,ze Tatry poznawalam w wierszach Adama Asnyka. I ta poezja i te góry,absolutnie magiczne.
Tatry wciąż na mnie czekają, na razie przerażają mnie tłumy turystów… Teraz na celowniku mam Góry Stołowe 🙂
Cudny plan. Mam nadzieje,ze i mi uda się w tym roku wypad w góry,bo latem niestety nie Miałam okazji. Z niecierpliwością wyczekuje kolejnego tekstu☺
…a Bieszczady podobno najpiekniejsze jesienią 🙂 Dziękuję!
Też się zakochałam w Bieszczadach od pierwszego wejrzenia! Niezwykłe i zachwycające miejsce, miejsca i mam nadzieję, że niedługo znowu będę miała przyjrzeć im się bliżej (może w zimowej albo jesiennej aurze :))
Ja też już się zastanawiam, kiedy tam wrócę 🙂